Ależ to jest fajne! Ogień się pali, para bucha unosząc smakowite aromaty. Uszy cieszy delikatny szum bulgotania. A brzuszek? A brzuszek z lekka się kurczy i burczy, że to już! Że już dłużej czekać nie może, że czas na pierwszą łyżkę, a potem drugą i trzecią i czwartą... Bo z kociołka zupa i gulasz smakują najlepiej. O każdej porze roku, o każdej porze dnia. Latem w kociołku uwarzymy jednogarnkowe dania z dużą "wkładką" warzywną, jesienią i zimą będzie w nim głównie gotować się mięso. A zimą trzaskającą podgrzejemy bigos (taki, w którym mięsa jest co najmniej tyle, co kapusty). Gotowanie w kociołku, nad żywym ogniem to wspaniała zabawa.
Komentarze
Cudze chwalicie...:smirk: Będąc przed laty gościem, na południu Polski (wieś blisko Wadowic) byłam uczestnikiem przepięknej wiejskiej imprezy: najpierw ognisko, aby powstało dużo żaru, przesunięto go do głębokiego dołu, wstawiono żeliwny kociołek i przykryto szczelnie darnią. W kociołku warstwami różne mięsa, warzywa, ziemniaki, cebula, dużo różnych przypraw, zamiast pokrywki kilka warstw liści kapusty. Po paru godzinach niebo w gębie...:)
ehl.sz [2013 /2 /7 21 :35:57]