Z pewną taką nieśmiałością podchodziłem do tego naczynia. Zmasowany atak reklam, któremu jesteśmy poddawani każdego dnia z wszystkich stron każe bowiem być czujnym wobec każdej "rewelacyjnej" nowości przecież. Większość z tych koniecznie nam potrzebnych przedmiotów, które zmienią/ulepszą/zrewolucjonizują nasze życie i oszczędzą mnóstwo czasu to pierwszej wody ściema i najnormalniejsze wciskanie kitu. Tak więc do garnka rzymskiego podchodziłem jak do nastroszonego jeża (a garnek podarowałami mi Karolina, dzięki której zacząłem baczniejszą uwagę zwracać na to i owo w celu pewnej redukcji, ale o tym za jakiś czas). Ale każdy jeż w końcu zwija się w kulkę i da się pogłaskać.
Komentarze
Ciekawy opis... Czuć Smakosza na odległość. A takich ludzi cenię bardzo, bo umieją czerpać radość i z innych aspektów życia :up:
miszka52 [2010 /8 /16 20 :48:8]